Tak,
post o pomadkach rozbijam na dwie cześci bo.... trochę ich mam
^.^
Właśnie ostatnio moja druga połówka mi powiedziała, że chciałby abyśmy kiedyś poszli do galerii i żebym wróciła do domu bez kosmetyku, a tym bardziej bez pomadki :D
No fakt, trochę ich mam ale od przybytku głowa nie boli. Muszę być gotowa na każdą okazję, bo niewiadomo co nas czeka :P
Więc oto przedstawiam Wam moje zestawienie.
Głównie są to pomadki matowe, jakoś błysk na ustach do mnie nie przemawia. Są te klasyczne w sztyfcie i ostatnio bardzo modne, płynne. Osobiście zdecydowanie lepiej maluje mi się tymi płynnymi.
Kolory to zdecydowanie czerwienie i róże i tego pochodne. No mam trzy, jak ja na nie mówię, trupie(nudziaki) i kocham je po prostu. Są rewelacyjnie obłędne.
No dobra, to lecimy po kolei
Właśnie ostatnio moja druga połówka mi powiedziała, że chciałby abyśmy kiedyś poszli do galerii i żebym wróciła do domu bez kosmetyku, a tym bardziej bez pomadki :D
No fakt, trochę ich mam ale od przybytku głowa nie boli. Muszę być gotowa na każdą okazję, bo niewiadomo co nas czeka :P
Więc oto przedstawiam Wam moje zestawienie.
Głównie są to pomadki matowe, jakoś błysk na ustach do mnie nie przemawia. Są te klasyczne w sztyfcie i ostatnio bardzo modne, płynne. Osobiście zdecydowanie lepiej maluje mi się tymi płynnymi.
Kolory to zdecydowanie czerwienie i róże i tego pochodne. No mam trzy, jak ja na nie mówię, trupie(nudziaki) i kocham je po prostu. Są rewelacyjnie obłędne.
No dobra, to lecimy po kolei
Pierwsza od góry na zdjeciu, to pomadka w kredce firmy Bell HYPOAllergenic z serii Intense Colour. Niestety niewiem jaki ma numer, bo w sumie nie ma go na niej napisanego... Kolor ma takiej intensywne, dojrzałej czerwonej maliny. Nie jest ona może w 100 % matowa, ma aksamitnie kremowe wykończenie. Nie skleja ust a to dla mnie ważne. Jej trwałość określam jako średnią, bo dopóki się nie je i nie pije to ładnie się trzyma do 3h. Jest bezzapachowa.
Druga na zdjęciu to moja ukochana, najlepsza i w ogóle ach i och, i chcę dokupić jeszcze kilka kolorów,pomadka od KIKO MILANO z serii UNLIMITED STYLO o numerze 13. W opakowaniu nie wygląda matowo ani trochę, ale po nałożeniu ładnie stapia się z naszymi ustami i daje piękny mat. Ma delikatny budyniowy zapach, ale po nałożeniu jest on niewyczówalny. Ma fajną satynowo-kremową konsystencję, nie wysusza ust i utrzymuje się do 8 h, jedząc to do 6. Kupując ja miałam mieszane uczucia,ale po pierwszym nałożeniu pokochałyśmy się bardzo.
Kolejną jest pomadla też firmy Bell z tej klasycznej kolekcji w czerwonym opakowaniu o numerze 10. Ma kolor bardzo naturalny, delikatnie różówo-koralowy. Przez to idealnie nadaje się na co dzień. Jej delikatna konsystencja, fajnie nawilża i chroni usta przed wiatrem i zimnem. Często używam jej właśnie w chłodne dni jako ochronnej, ale delikatnie podkreślającej usta. Zapach ma charakterystycny dla tej firmy, zawsze go lubiłam nawet za dzieciaka moja babcia i mama używały tych pomadek, to lubiłam je wąchać ;)
Teraz czas na szałowy i odważny kolor 28 Velvet Matte od Golden Rose. Jest to 200 % matowa pomadka w kolorze śliwkowo sinym. Ogólnie ta seria Velvet Matte ma szeroką gamę kolorystyczną i każdy coś tam dla siebie znajdzie. Wiadomo nie jest to kolor na co dzień, ale patrząc na modę... fiolet jest w modzie, tym bardziej na ustach ^^ Niestety mimo jej wspaniaego koloru, super matu jakoś nie mogę znaleźć złotego środka na ładne nałożenie tej szminki. Jest dla mnie jakaś taka tępa. Kryję ładnie, troszkę wysusza usta ale nie ma jakieś wielkiej tragedii. Ma delikatny zapach.
I ostatnia w dzisiejszym zestawieniu klasyczna czerwień, również od Golden Rose o numerze 146 z serii 2000 LIPSTICK. Ta pomadka nie jest matowa, jest kremowa i mocno nawilżająca. Również idealna na teraźniejszą pogodę. Jednak po zastygnięciu na ustach daje efekt półmatu. Ma obłędny zapach, taki jak ja to mówię pomadkowy. Lubię ją sobię czasami wąchnąć ;) Jej trwałość jest super, do 7 h bez najmniejszego naruszenia. Nakłada się ją dużo łatwiej niż jej poprzedniczkę, ale to pewnie przez tą mocno kremowa konsystencję. Po prostu sama sunie po ustach....
Podsumowując czy polecam te pomadki? Tak! Jak najbardziej, jednak prz GR Velvet Matte trzeba uważać czy lubi się taki 200% mat.
W następnym poście opiszę Wam drugą połowę mojego skarbu, czyli te płynne :)
Ta pierwsza z Loveley to moja ulubiony odcień :)
OdpowiedzUsuń