Któż nie natknął się w sieci na kilka słów na temat różanych cudów od Evree? No, ja osobiście nie znam takiej osoby.
I dlatego postanowiłam przetestować na sobie te dwa kosmetyki i nie żałuję tej decyzji.
Zapach kosmetyków jest obłędny, piękny różany ale spokojnie, dla tych którzy nie przepadają za zapachem róż, szybko wyparowuje. Tonik ma intensywniejszy zapach niż olejek.
No ale napisze Wam po kilka słów o każdym kosmetyku.
Tonik w konkretnej plastikowej buteleczce z psikadełkiem o pojemności 200 ml. Jest mega wydajny, używam go 2-3 razy dziennie a zużyłam w ciągu 3 tygodni tyle co nic. Rano przed nałożeniem kremu, wieczorem po demakijażu a przed kremem na noc i utrwalam nim makijaż. Tonik jest lekki, nie jest lepki, ładnie wchłania się w skórę, świetnie ją odświeżając. Psikam sobie 4-5 razy i wklepuję go delikatnie w twarz rano i wieczorem. Nawet producent nie zaleca aplikacji toniku przez wacik, bo traci większość swoich właściwości.
Co do wyciszania zaczerwień jest trochę lepiej z moimi policzkami, ale nie wiem do końca czyja to zasługa, bo obecnie używam kilku kosmetyków które mają mi pomóc się pozbyć "pućków".
Jednak zauważyłam, że skóra szczególnie po demakijażu nie jest taka "tępa" i szorstka, a delikatna i gładka. Dużo świeższa.
Na makijaż wystarczą mi 2-3 psiknięcia i elegancko trzyma się cały dzień, nadaje make upowi naturalne wykończenie i ładnie go stapia.
Olejek za to, to jest coś czego nie umiem chyba opisać...cud, miód i orzeszki po prostu 😀
Szklana buteleczka z szklaną pipetką w nakrętce o pojemności 30 ml skrywa w sobie, coś czego szukałam długo.
Konsystencja przypomina trochę suchy olejek, jest lekka i płynna, pozostawia tłustą powłokę na skórze, ale nie na długo. Po 5 minutach nie ma po nim śladu na buzi, a jak wiecie mam dość tłustą skórę.
Ja osobiście używam go tylko wieczorem, rano jak wiem że spędzam dzień w domu i się nie maluję. Lubię go szczególnie używać jako serum, kilka kropel i wmasowuję w twarz. jest to całkiem przyjemne i relaksujące. Na opakowaniu mamy podany przykład masowania twarzy, jednak ja opracowałam własną metodę na bazie tego o wyniosłam ze szkoły z zajęć o masażu twarzy.
Magic Rose ma kilka zastosowań, proponowanych przez producenta, ja korzystam z wyżej wymienionego masażu jak i dodaję czasami do kremu na dzień. Wtedy krem staję się bardziej "treściwy" wchłania się troszkę dłużej ale efekt jest rewelacyjny.
Skóra po dłuższym stosowaniu tego kosmetyku staję znacznie gładsza, miła i przyjemna w dotyku. W przypadku mojej skóry z tendencją do dużego wydzielania sebum w strefie T, znacznie się ono zmniejszyło, co bardzo mnie cieszy. I myślę że właśnie olejek miał dużo do czynienia w zmniejszeniu moich czerwonych policzków.
Przy stosowaniu olejku, dodatkowa kropelka, pod oczy zauważyłam znaczne zmniejszenie się zmarszczek i tzw worków pod oczami.
No i chyba najważniejszym plusem olejku jest jego piękny, delikatny różany zapach. Tak jak w przypadku toniku, szybko znika ale te chwilę gdy pod nosem czuję bukiet róż są piękne.
Cóż więcej mogę Wam powiedzieć na temat tych kosmetyków??? Chyba tylko tyle, że zachęcam Was do wypróbowania ich na własnej skórze. Ja osobiście jestem w nich zakochana😍😍😍
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz