niedziela, 5 lutego 2017

Moja kolekcja pędzli cz.1

Witajcie Kochani!!!
Postanowiłam napisać dla Was post o pedzlach, no bo tak piszę i piszę o tych kosmetykach, gdzieś tam przewijają się kwestia aplikacji ale nic specjalnego. Tak więc w tej pierwszej części opiszę Wam pędzle do aplikacji podkładu, korektora, pudrów sypkich i konturowania. Nie mam ich niewiadomo jakiej kolekcji, więc nie liczcie na kolekcję jak z super studia wizażu 😏
Pamiętajcie jednak, że wszystko co tu piszę to moje własne zdanie i odczucia i nikomu nie narzucam tego jak użytkować pędzle.

Tak więc zacznę od aplikacji podkładu:

I tu mam chyba większości znany pędzel typu flat top od HAKURO H50S, mniejsza wersja H50 i krótszym syntetycznym włosiu. Idealny do bardzo dokładnego nakładania podkładów o płynnej konsystencji oraz kosmetyków mineralnych. Jednak przy najkładaniu podkładów o płynnej konsystencji należy odrobinę zwilżyć włosie, aby pędzel nie "zjadł" za dużo produktu. Bardzo dobrze też się nadaje do nakładania korektora w trudno dostępne miejsca.
Druga rzeczą, zdecydowanie mniej używaną przeze mnie jest gąbeczka BB z Golden  Rose. Jakos nie potrafię jej używać, albo wyjdzie mi efekt maski, albo krzywo. Jednak rewelacyjnie sprawdza sie przy nakładania dużej ilości sypkiego pudru pod oczami, gdy makijaż zaczynam od twarz.
Następnie postanowiłam przedstawić Wam pedzel, który można wykorzystać na dwa sposoby.

A więc mowa o HAKURO H77, którego naturalne długie włosie idealnie nadaje się do rozcierania korektora pod oczami oraz zacierania granic między cieniami do powiek. Lubie go używać w obu przypadkach. A i jescze znalazłam zastosowanie przy nakładaniu sypkiego pudru w ciężko dostępnych miejscach. Ale idealnym rozwiązaniem do korektora jest także mój malutki BB, który kupiłam w jakieś malutkiej drogerii. Super się go czyści i jest napawdę dobrej jakości mimo iż zapłaciłam za niego całe 5 zł.
Do różu i bronzera używam skosnych pędzli.

Róż nakładam pędzlem H24 od HAKURO, który wykonany jest z trójkolorowego, syntetycznego włosia, ściętego ukośnie. Jest naprawdę bardzo, bardzo mięciutki, ale jednocześnie włosie jest odpowiednio zbite i sztywne. Natomiast do bronzera wybrałam firmę MAESTRO o numerze 170 i rozmiarze 24. Wykonany także z syntetycznego włosia. Bardzo mięciutki i puszysty, włosie tak jak w przypadku pędzla do różu jest odpowiednio zbite i sztywne. Jedyny minus pędzli tej firmy to strasznie długie trzonki. Przy tym pędzlu nie jest to problemem, ale przy pędzlu do oczu czasami przeszkadza.
Na sam koniec zostawiłam pędzel do pudru sypkiego i puszek.
Tak więc jako pierwszy przedstawię Wam puszek od Inglota, niestety nie przepadamy za sobą bo wolę ten czarny. Ale niestety ciężko jest go dostać, a w zasadzie chyba nie jest już dostępny. Ale czasami jednak się przydaję, bo jego zastępca a mój ulubiony, magiczny pędzel do pudru lubi długo schnąć. Zakupiłam go w Rossmannie, za jakieś 15 zł i jest to najlepiej zainwestowane 15 zł w życiu. Uwielbiam go za to, że można go schować w tej metalowej tubce i wrzucic do kosmetyczki, chroniąc pozostałe kosmetyki przed ubrudzeniem.

Tak więc to moja pierwsza część pędzli jakie chciałabym Wam przedstawić. Niedługo dostaniecie drugą porcję. I tak myślę, że niebawem napiszę dla Was posta o pielęgnacji i czyszczeniu pędzli, bo to bardzo ważne. A wiem, że nadal wiele osób ma z tym problem bo twierdzi, że jak używa pędzli tylko dla siebie to nie jest istotne ich czyszczenie...

5 komentarzy:

  1. Fajny post, ile bym dała by mieć choć jeden pędzel od Hakuro:)
    natalialukasiewicz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam obserwować drogerie internetowe typu kosmetykomania, ezebra, minti tam często można dorwać w okazyjnej cenie :)

      Usuń
  2. Idealny post dla.mmie właśnie byłam na poszukiwaniach dobrych pędzli dziękuję za ten post pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kiedyś nie przepadałam za gąbeczkami, teraz uwielbiam. Pędzli do podkładu nie testowałam pod żadną postacią :0

    OdpowiedzUsuń