Zazwyczaj to nasi panowie chadzają z nami do salonów piękności i można by pomyśleć, że szybciej oni mogli by napisać takiego posta. Ale tym razem było inaczej i to ja byłam tą osobą towarzyszącą. Muszę Wam powiedzieć, że zaczynam rozumieć stwierdzenie gdy nasi faceci mówią iż dziwnie się czują w takich miejscach. 😀
Salonik do którego się wybraliśmy był stosunkowo mały, ale moim zdaniem to dobrze. Nie przepadam za wielkimi salonami, gdzie jest pełno stanowisk i ruch jak w mrowisku. Na ścianach wisiały zdjęcia, obrazy i wycinki z gazet przedstawiające twarze mężczyzn z idealnym zarostem. W tle leciała cicha muzyczka, jakieś stare rock'n'rollowe kawałki , i cały salon pachniał męskimi zapachami. I na ścianie nie mogło zabraknąć typowego dla tego miejsca "lizaka", szkoda tylko, że się nie kręcił. Ja zasiadłam sobie na kanapie a mój facet wskoczył na fotel.
Chłopak który zajmował się Jego zarostem, najpierw spytał czy to "pierwszy raz", zapyatał czego oczekuje? Gdy już wszystko mieli omówione, Aleksander zabrał się do roboty. Cały zabieg trwał jakieś 15 minut, i obejmował tylko stylizację, pielęgnację i strzyżenie brody. Zaczęło się od użycia wapozonu, który miał na celu zmiękczenie zarostu, i nałożeniu kremu ułatwiającego golenie. Potem w ruch poszedł trymerek, pianka bądź jakiś krem i żyletka. Kiedy już boki były wygolone, nadszedł czas na stylizację bródki. Był olejek, taka jakby pasta i suszarka...Tak suszarka do włosów. Broda została wysprostowana, spsikana czymś co u nas kobiet mogłybyśmy nazwać lakierem do włosów 😜
Na sam koniec oczywiście było trzeba zrobić jakiś zakup.
I tu musiałam mieć jakieś swoje zdanie, no chociaż w czymś. Czyli w wyborze zapachu pasty do stylizacji brody.
Trzeba przyznać, że ceny męskich kosmetyków są powalające. Zakupiliśmy małą puszeczkę z woskiem o zapachu cytrusów, przenaczoną głównie do stylizacji wąsów. Był to koszt 40 zł, ale zostaliśmy zapewnieni że jest bardzo wydajna.
Zapachów do wyboru była cała masa, począwszy od najzywklejszego kremowego, przez typowo klasyczne męskie perfumy, po zapach igliwia i cytrusy.
Po wyjściu od barbera mój luby stwierdził, że on chce taki fotel w domu bo jest bardzo wygodny. I będzie na nim oglądał tv i grał. Fak, miałam kiedyś okazję siedzieć na takim i rzeczywiście jest wygodny, ale jakoś bałabym się na nim usiąść czy może raczej położyć.
Zdecydowanie tam wrócimy, tym bardziej że facet mój zadowolony bardzo jest z tej wizyty.
Tak więc jak macie faceta z zarostem a nie wiecie co sprezentować mu na zbliżające się walentynki to polecam wybrać się do barbera. Fajna sprawa 😉
swietny pomysl, w sumie nie wpadlabym na to :P dzieki za inspiracje :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowego posta :)
https://brbadventures.wordpress.com/2017/01/26/diversity/
Kasia