Kiedyś w czasach, gimnazjalnych/nastoletnich - tak nie malowałam się w gimnazjum i żyję z tego powodu- jedyne co robiłam by poprawić swój wyglad to regulowałam brwi. W ostatiej klasie dostałam pierwszy w życiu tłusz do rzęs, który i tak praktycznie użyła moja mama bo ja poprostu nie odczuwałam potrzeby malowania się i było mi szkoda czasu. Wolałam go przespać rano 😜
Ale gdy potem już zaczęłam kombinację z makijażem, wypadało jednak coś z tymi brwiami zrobić. Okazało się, że włoski które regularnie usuwałam odrastały jaśniejsze, takie jakby rude. Nie dość, że naturalne włosy miałam dziwne. Jakieś takie prawie czarne z rudymi pasemkami to jeszcze rude brwi? No tego było za dużo. I wtedy pierwszy raz byłam u kosmetyczki na hennie. Płakałam po tej wizyie w niebosłosy, bo to był ten czas gdzie modne były plemniczki zamiast brwi. I tak wyszłam z czarnymi plemniczkami, gdzie byłabym skłonna zrozumieć ten kształt, ale dlaczego moje brwi miały grubość 2-3 mm a henna została nałżona na 7-8??? Tydzień siedziałam w domu i nie patrzyam w lustro. I to był zarazem ostatni raz jak byłam na hennie u kosmetyczki. Zawzięłam się i nauczyłam się sama w domowym zaciszu pielęgnować moje brwi. Najpierw oczywiście czekałam aż mi odrosną...
Kupiłam żelową hennę, bo właśnie proszkowa tak mnie urządziła i nie chciała zejść z mojej twarzy i działałam i działam do dziś dnia... Żelowa henna jest dla mnie o tyle wygodna, że nawet jak za długo ja potrzymam to i tak zejdzie ze skóry po 2-3 myciach twarzy, ale zostaje na włoskach.
(moje brwi przed henną)
Tak więc przedstawiam Wam moja ulubiona hennę, ale i tak pewnie większość z Was ją zna. Dostępna w każdym Rossmannie za zawrotną cenę 14 zł. Delia COSMETICS.
W opakowaniu znajdziemy żel koloryzujący, aktywator, malutką miseczkę do rozrabiania, i grzebyszek do nakładania. Ogólnie henna ta jest bardzo wydajna, na opakowaniu piszą że nawet do 15 aplikacji, ale jak dla mnie to wyjdzie więcej.
Ja jednak swoją hennę rozrabiam w szklanym kieliszku i nakładam drewnianym patyczkiem do mieszania ciepłych napoi...nie pytajcie...😁 Wyciskam do niego centymetr żelu i około tyle samo aktywatora. Mieszam do uzyskania jednolitej konsystencji i nakładam na około 7 minut. Potem zmywam płatkiem kosmetycznym. Jak jednak się zasiedzę i potrzymam za długo i efekt jest,..ekhm...piorunujący to biorę delikatną szczoteczkę do zębów, trochę mydła albo żelu (bez drobinek oczywiście) i szoruję chwilę, delikatnie żeby zeszło to co zostało na skórze. Następnie usuwam zbędne włoski i smaruję brwi. Najczęściej wazeliną.
Efekt utrzymuje się u mnie nawet do 2 tygodni, więc sądzę że to i tak niezły wynik.
A Wy jakie macie metody na naturalne brwi?? 😏
Też sobie chciałam zrobić hennę, ale bałam się że wyjdzie bardzo ciemna i ciężko z doborem koloru :/ ale świat należy do odważnych! Super brwi w efekcie końcowym :)
OdpowiedzUsuńDlatego polecam hennę żelową, nie zostawia śladów na skórze gdyby coś poszło nie tak ;)
UsuńJa szczerze mówiąc dbam o moje brwi tylko w ten sposób ze co jakoś czas gdy jest taka potrzeba reguluje je i to tyle :) http://dominatt.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń