Hejka!
Jako że wiosna na dobre zawitała, to zdecydowanie więcej uwagi teraz skupiam na pielęgnacji. Makijaż owszem, obowiązkowo. Ale pokazujemy nie tylko twarz więc o resztę ciała też trzeba zadbać.
Jakiś czas temu u mojej Mamuśki znalazłam nowy balsam, no a ja jak to ja musiałam od razu powąchać i się popaciać. I zrobił on na mnie takie wrażenie, że zapragnęłam mieć swój własny,prywatny egzemplarz. Więc pobiegłam do drogerii i szukam i szukam i mam, znalazłam! I tu pojawiła się zagwozdka...? 😕 Moja mama miała balsam o zapachu nagietka i zielonej herbaty. Ale ja znalazłam o zapachu róży i imbiru. Ojjj długo się zastanawiałam nad wyborem i w końcu jednak w koszyku wylądował regenerujący balsam do ciała z efektem ujędrniania od Green Pharmacy o zapachu róży i imbiru.
Duża butelka o pojemności 500 ml, bardzo solidnie wykonana z fajnym dozownikiem. Podoba mi się że opakowanie jest przeźroczyste, bo przynajmniej wtedy widzę ile produktu jest w opakowaniu.
Balsam ma delikatną formułę, super nawilża skórę. Najlepiej jest go nakładać zaraz po kąpieli, wtedy działa najlepiej i na dłużej jakby nawilża, ale to moje zdanie. Bardzo dużym plusem jak dla mnie jest fakt, że balsam nie zostawia na skórze, charakterystycznej dla nawilżających balsamów, tłustej warstwy. Przez co można od razu założyć ubranie.
Olej z płatków róż i wit E, które znajdują się w balsamie mają świetne działanie łagodzące podrażnienia i zaczerwienienia.
Balsam ma rewelacyjny zapach, jednak na szczęście nie czuć imbiru w nim. Szkoda tylko, że po pół godzinie od użycia ulatnia się 😔
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego produktu, i na pewno kupię kolejne opakowanie. Tym bardziej że 12 zł za 500 ml to nie jest wygórowana cena.
Blog poświęcony recenzją kosmetycznym, kwestia manicure, zaganieniom hand made oraz ogólnemu lifestylowi.
wtorek, 20 czerwca 2017
piątek, 9 czerwca 2017
Olejki Ylang-Ylang i Paczuli ZIAJA
Witajcie Kochani!
Tym razem mam dla Was kilka słów o kosmetykach z letniej serii ZIAJI Olejki Ylang - Ylang i Paczuli.
Ostatnio w szkole zamiast zajęć odwiedziła nas Pani z w.w firmy i przedstawiała nam w formie szkolenia ofertę kosmetyczną z serii ZIAJA PROFESSIONAL.
Ogólnie całość wyglądała tak, że Pani poprosiła dwie dziewczyny z grupy na ochotniczki i każdej wykonała inny zabieg, dostosowany do potrzeb ich cery.
Na zakończenie szkolenia dostaliśmy katalog z spisem ich kosmetyków z serii profesjonalnej(mam w planie zakup kilku) i mały podarek w którego skład wchodziły następujące kosmetyki:
- peeling cukrowy
- mydło pod prysznic i do kąpieli
- odżywka myjąca do włosów.
Co mogę powiedzieć o tych kosmetykach to na pewno jedno - WSPANIALE PACHNĄ.
Peeling cukrowy świetnie oczyszcza skórę, pozostawią ją świeża i ładnie nawilża. Do tego daje fajny efekt takiego jakby chłodu na twarzy.
Dla tych co twierdzą, że ZIAJA wrzuca kawałki plastiku do swoich peelingów, zapewniam że tu mamy faktycznie cukier, który rozpuszcza się pod wpływem wody i w ustach...
Tak, próbowałam.
Jest to idealny kosmetyk dla osób o suchej skórze. W moim przypadku używanie go wygląda następująco - myję twarz żelem, nakłam peeling, masuje, masuje, spłukuje. Odczekuje chwilę i muszę twarz jeszcze raz umyć żelem, bo pozastawia mi na twarzy delikatnie tłustą powłokę. A w przypadku mojej twarzy zaraz byłabym pozatykana i wysyp nieprzyjaciół gwarantowany.
Mimo iż spłukuje produkt podwójnie twarz jest w rewelacyjnym stanie, gładka, odświeżona. Tak więc dla suchych buź - rewelka, tłuste i mieszane - muszą uważać.
Kolejnych kosmetykiem jest mydło pod prysznic. Tu nie ma się co za dużo rozwodzić. Mydło jak mydło, ładnie pachnie, super nawilża skórę. Delikatnie się pieni, więc raczej nie zrobimy sobie królewskiej kąpieli w nim z tona piany 😜 W przeciwieństwie do peelingu cukrowego nie pozostawia żadnych tłustych powłok. Myłam nim też twarz kilka razy i nie ma tragedii. Fajna rzecz na zbliżające się wakacje. Kosmetyk wielozadaniowy.
Ogólnie dla mnie bardzo fajny kosmetyk do pielęgnacji.
No i na końcu mam coś dziwnego... No(sham)poo... Produkt o kremowej konsystencji do mycia włosów, który się nie pieni. Trochę na początku nie dowierzałam temu, jak coś co się nie pieni może umyć włosy? W dodatku tez działa jak odżywka. Z natury nie ufam wszelakim szamponom 2w1 z odżywką, bo się u mnie nie sprawdzają.
A tutaj mogę powiedzieć, że nie jest najgorzej. Oczywiście za każdym razem pierwsze mycie włosów robię swoim szamponem, drugie zaś tym i nie nakładam odżywki tylko zostawiam No(sham)poo przez 3-5 minut i spłukuje.
Włosy się łatwo rozczesują, nie plączą się, są przyjemne w dotyku. Nie są obciążone, ani przetłuszczone czego się obawiałam. Z natury włosy mi się bardzo przetłuszczają, ale z drugiej strony są trochę zniszczone przez prostownice.
Jedyny tylko minus, jest to bardzo mało wydajny produkt. Na moje włosy średniej długości muszę dość sporo go wycisnąć z butelki.
Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tych kosmetyków. Tym bardziej, że sama z siebie bym ich nie zakupiła pewnie dlatego, że wiem iż kosmetyki na bazie olejów nie służą ani mojej twarzy, ani włosom. A tu jestem naprawdę miło zaskoczona.
Tak więc zachęcam Was do przetestowania ich, bo z tego co zrozumiałam to w sprzedaży są tylko do końca października 😉
Tym razem mam dla Was kilka słów o kosmetykach z letniej serii ZIAJI Olejki Ylang - Ylang i Paczuli.
Ostatnio w szkole zamiast zajęć odwiedziła nas Pani z w.w firmy i przedstawiała nam w formie szkolenia ofertę kosmetyczną z serii ZIAJA PROFESSIONAL.
Ogólnie całość wyglądała tak, że Pani poprosiła dwie dziewczyny z grupy na ochotniczki i każdej wykonała inny zabieg, dostosowany do potrzeb ich cery.
Na zakończenie szkolenia dostaliśmy katalog z spisem ich kosmetyków z serii profesjonalnej(mam w planie zakup kilku) i mały podarek w którego skład wchodziły następujące kosmetyki:
- peeling cukrowy
- mydło pod prysznic i do kąpieli
- odżywka myjąca do włosów.
Co mogę powiedzieć o tych kosmetykach to na pewno jedno - WSPANIALE PACHNĄ.
Peeling cukrowy świetnie oczyszcza skórę, pozostawią ją świeża i ładnie nawilża. Do tego daje fajny efekt takiego jakby chłodu na twarzy.
Dla tych co twierdzą, że ZIAJA wrzuca kawałki plastiku do swoich peelingów, zapewniam że tu mamy faktycznie cukier, który rozpuszcza się pod wpływem wody i w ustach...
Tak, próbowałam.
Jest to idealny kosmetyk dla osób o suchej skórze. W moim przypadku używanie go wygląda następująco - myję twarz żelem, nakłam peeling, masuje, masuje, spłukuje. Odczekuje chwilę i muszę twarz jeszcze raz umyć żelem, bo pozastawia mi na twarzy delikatnie tłustą powłokę. A w przypadku mojej twarzy zaraz byłabym pozatykana i wysyp nieprzyjaciół gwarantowany.
Mimo iż spłukuje produkt podwójnie twarz jest w rewelacyjnym stanie, gładka, odświeżona. Tak więc dla suchych buź - rewelka, tłuste i mieszane - muszą uważać.
Kolejnych kosmetykiem jest mydło pod prysznic. Tu nie ma się co za dużo rozwodzić. Mydło jak mydło, ładnie pachnie, super nawilża skórę. Delikatnie się pieni, więc raczej nie zrobimy sobie królewskiej kąpieli w nim z tona piany 😜 W przeciwieństwie do peelingu cukrowego nie pozostawia żadnych tłustych powłok. Myłam nim też twarz kilka razy i nie ma tragedii. Fajna rzecz na zbliżające się wakacje. Kosmetyk wielozadaniowy.
Ogólnie dla mnie bardzo fajny kosmetyk do pielęgnacji.
No i na końcu mam coś dziwnego... No(sham)poo... Produkt o kremowej konsystencji do mycia włosów, który się nie pieni. Trochę na początku nie dowierzałam temu, jak coś co się nie pieni może umyć włosy? W dodatku tez działa jak odżywka. Z natury nie ufam wszelakim szamponom 2w1 z odżywką, bo się u mnie nie sprawdzają.
A tutaj mogę powiedzieć, że nie jest najgorzej. Oczywiście za każdym razem pierwsze mycie włosów robię swoim szamponem, drugie zaś tym i nie nakładam odżywki tylko zostawiam No(sham)poo przez 3-5 minut i spłukuje.
Włosy się łatwo rozczesują, nie plączą się, są przyjemne w dotyku. Nie są obciążone, ani przetłuszczone czego się obawiałam. Z natury włosy mi się bardzo przetłuszczają, ale z drugiej strony są trochę zniszczone przez prostownice.
Jedyny tylko minus, jest to bardzo mało wydajny produkt. Na moje włosy średniej długości muszę dość sporo go wycisnąć z butelki.
Podsumowując jestem bardzo zadowolona z tych kosmetyków. Tym bardziej, że sama z siebie bym ich nie zakupiła pewnie dlatego, że wiem iż kosmetyki na bazie olejów nie służą ani mojej twarzy, ani włosom. A tu jestem naprawdę miło zaskoczona.
Tak więc zachęcam Was do przetestowania ich, bo z tego co zrozumiałam to w sprzedaży są tylko do końca października 😉
Subskrybuj:
Posty (Atom)